sobota, 7 września 2013

Big City Nights - rozdział 8

Taaa... Ten rozdział jest po prostu do dupy. Nie chce mi się już tego pisać więc zakończyłam. Moim zdaniem jest to byle jakie. Niedługo założę nowe opowiadanie, raczej zmienię narrację, ale jeszcze muszę się zastanowić. Dedykuję wszystkim co czytają to i będą czytać nowe! Pozdrawiam was też i życzcie mi czasu, abym szybko założyła nowe opowiadanie :)

&&&

Brandy obudziła się wczesnym rankiem. Na dworze było jeszcze ciemno. Dziewczyna wzięła do ręki swoją książkę i wyszła na balkon.
-Bran nie śpisz? - usłyszała głos. Teraz dopiero zauważyła, że na balkonie stał Dave i palił papierosa.
-Nie... - powiedziała. -Dave? Musimy pogadać o tych twoich znajomych.
-No słucham - powiedział Dave.
-No wiesz... Mielić być tylko na weekend, potem przedłużyli na cały tydzień i teraz zaczyna się już drugi tydzień. Porozmawiaj z nimi, ile oni jeszcze u nas będą?
-Ale im się bardzo podoba to miasto, nasz dom - bronił swoich kolegów Dave.
-No to jak im się tak podoba to miasto, to niech wynajmą jakąś chatę! Nie będziemy ich utrzymywać! - powiedziała Brandy.
Dziewczyna poszła to toalety, zostawiając Dave'a samego. Chłopak zastanawiał się jak powiedzieć kolegom, że mają się wynieść z jego domu. W końcu wpadł na pomysł, ż sam znajdzie dla nich mieszkanie, a potem je im pokarze.
***
Emma leżała na kanapie przykryta bordowym kocem i jadła owoce. Oglądała nowy odcinek Trudnych Spraw. Nagle poczuła silny ból w brzuchu. Myślała, że za chwilę przejdzie. Odczekała pięć minut, ale ból nie ustawał.
-Kirk! Kirk, chodź tu szybko! - krzyknęła.
-Czego? - powiedział zaspany Kirk, gdyż nadal było wcześnie rano.
-Ja chyba rodzę - powiedziała.
-Co mam zrobić?
-Nie wiem. Zadzwoń po kogoś!
-Już dzwonię po Dave'a!
-NIE! Dzwoń po pogotowie! - krzyknęła Emma.
-Ok.
Po Emmę przyjechała karetka i zabrała ją prosto do szpitala. Cała paczka siedziała w poczekali, w szpitalu czekając na wieści jak tam z przyjaciółką. Lekarze nie pozwolili wejść na salę nawet rodzice Emmy, którzy także do niej przyjechali. Po godzinie oczekiwania do nich wyszedł lekarz i powiedział, że możemy wejść do naszej koleżanki. Dowiedzieli się też, że Emma bezproblemowo urodziła małą, słodką córeczkę.
-Jejku, jaka ona piękna - powiedziała Brandy przyglądając się nowonarodzonej dziewczynce.
-Mam nadzieję, że nasze dziecko będzie równie śliczne - powiedział Dave przytulając Brandy.
Oczywiście najbardziej zachwycony małym dzieckiem był Kirk, gdyż kto może się bardziej cieszyć ze swojego dziecka niż ojciec? Przyglądał się małej córeczce i nie wiedział co powiedzieć. Ona była taka słodka.
-I co? Już wiecie jak ją nazwiecie? - zapytała Sara - matka Emmy.
-Nie wiem. Może Nina, albo Tesalia - odpowiedziała jej dziewczyna.
Mama Emmy nie była miłą kobietą. Przez nią dziewczyna uciekła wiele razy z domu, kiedy była jeszcze nastolatką i tak szybko się wyprowadziła. Sarę nie obchodziła jej córka. Nawet nie zauważyła kiedy jej dziecko uzależniło się od alkoholu, narkotyków. Nie zauważyła nie obecności dziewczyny podczas ucieczki z domu. Nie wiedziała także nic o tym, że jej własna córka była na odwyku. Emma była bardzo zdziwiona, że w ogóle chciała przyjechać zobaczyć swoją wnuczkę.
-Proszę pana, kiedy moja dziewczyna będzie mogła wrócić do domu? - zapytał Kirk lekarza.
-Myślę, że już jutro.
-Dziękuję.
Po jakimś czasie wszyscy rozeszli się do domów. Tylko został Kirk, Wciąż nie mógł uwierzyć, że wreszcie jest ojcem.
***
Po jakimś czasie Nick, David i Marty znaleźli sobie luksusowy apartament w wieżowcu, w którym mieszka James i Sindy. Niedługo później Brandy urodziła bliźniaki, chłopca i dziewczynkę.

KONIEC

piątek, 2 sierpnia 2013

Big City Nights - rozdział 7

Hej, rozdział miał być długi.. Na pewno jest dłuższy od poprzedniego, ale czy jest długi? Nie wiem. W niedzielę 4 sierpnia jadę na obóz 2 tygodnie na pewno nie będę pisała. Potem na resztę sierpnia przyjeżdża do mnie przyjaciółka z Niemiec i też nie wiem czy dam radę coś dodać, ale postaram się. Na obóz biorę notatnik i będę pisać, żeby nie być z blogiem, aż tak do tyłu. Rozdział dedykuję mojej koleżance z Niemiec za to, że przyjeżdża i jest super. Pauli G za to, że ciągle gadamy na skype i nocowałyśmy w namiocie. jeszcze dedykuję Eli, bo mnie poprosiła xD Przy okazji największa dedykacja urodzinowa dla pana Hunsona ;) A więc drogi Slash'u życzę ci, abyś miał dalej piękne włosy, nagrywał nowe płyty, bo nie mam na co wydawać kasy i życzę ci abyś było coraz lepszy!!! I STO LAT STO LAT! Trochę spóźnione życzenia, ale lepiej teraz niż w ogóle ;))

&&&

Nadszedł dzień, w który Axl, Slash i Michelle mieli wyjechać. Cała paczka przyszła ich pożegnać zanim wsiedli do samolotu. Życzyli im szczęśliwego lotu, miłego pobytu w Norwegii i wiele innych, potem pożegnali się. Guns ’n Roses i Michelle wsiedli do samolotu i odlecieli.
Sindy siedziała na kanapie ubrana w leginsy i koszulkę z Scorpions. Oglądała jakiś serial w TV. Nagle przyszedł James niosąc dwie kawy. Podał jedną Sindy, a ona wzięła łyka.
-Która godzina? –spytała Sindy.
-Nie wiem. Sprawdzę – powiedział James i sięgnął po komórkę. – Za dziesięć piętnasta.
-Muszę już iść. Mam wizytę u ginekologa – powiedziała Sindy podnosząc swoją skórzaną torebkę z ćwiekami.
-Może jednak chcesz, żebym poszedł z tobą? – zapytał James , kiedy Sindy zakładała swoje czerwone glany.
-Nie dzięki, poradzę sobie sama.
Dziewczyna zamknęła drzwi, zeszła po schodach, wsiadła do swojego czarnego samochodu i pojechała.
***
-I jak się czujesz? – zapytał Dave, Brandy która siedziała na fotelu, jeszcze w piżamie.
-Dobrze. To dopiero 3 miesiąc ciąży, więc na razie daję radę – odpowiedziała Brandy i uśmiechnęła się.
-To dobrze – powiedział Dave. – Czyli nie miałabyś nic przeciwko gdyby parę moich kumpli, których poznałem jeszcze w szkole wpadło do nas na weekend? – zapytał Dave.
-Zależy od tego co oznacza słowo paru – roześmiała się Brandy.
-Trzech.
-No dobrze. W końcu tylko na weekend.
Dave poszedł po swój telefon, aby zaprosić swoich przyjaciół, których już dawno nie widział. Bardzo się cieszył, ze Brandy się zgodziła.
***
James leżał na łóżku w sypialni i oglądał film w telewizji. Nagle usłyszał pukanie do drzwi, wstał z łózka i otworzył je. Sindy bez słowa weszła do mieszkania, zdjęła buty, odłożyła torebkę i usiadła na łóżku. Wyglądała na bardzo smutną.
-Sindy, co się stało? Co powiedział lekarz? – zapytał zaciekawiony James.
-Nie mogę mieć dzieci – powiedziała Sindy. Parę łez spłynęło po jej twarzy.
-Ale, ale jak?
-Jestem bezpłodna – powiedziała  Sindy i położyła się na łóżku.
James chciał jej coś powiedzieć, pocieszyć ją, ale nie wiedział jak. Uznał, ze może na razie będzie lepiej jak nie będzie jej nic mówił i da jej spokój. Poszedł wstawić wodę na herbatę.  Sindy lubiła herbatę i miał nadzieję, że ty poprawi jej humor. Wszedł do sypialni z dwoma kubkami i podał jeden smutnej Sindy.
-Może zaadoptujemy dziecko – zapytała Sindy.
-Nie wiem czy to dobry pomysł. Wychowanie takiego dziecka jest bardzo trudne, nie mieli byśmy na to czasu – powiedział James.
-Ale takie, małe niemowlę. Wtedy było by łatwiej.
-No nie wiem.
***
Nadszedł następny dzień. Przyjaciele Dave mieli dziś przyjechać, nie mógł się doczekać. Już wcześniej przygotował dla nich 3 łóżka w pokoju gościnnym i opróżnił jedną sosnową szafę ze swoich starych rupieci, aby jego znajomi mieli gdzie się rozpakować. Dave chodził po domu nakręcony, zachowywał się jak małe dziecko, które wyczekuje swojego przyjaciela. Nawet Brandy z okazji odwiedzin posprzątała w domu i ugotowała smaczny obiad składający się z zupy meksykańskiej i spaghetti na powitanie strych znajomych Dave’a.
Mijała powoli godzina szesnasta. Spóźniali się. Dave chodził po domu nakręcony tak samo jak wcześniej, albo i nawet bardziej.  Cały czas zadawał sobie w głowie pytanie „Kiedy wreszcie przyjadą?” i „Ciekawe ile się zmienili od czasów ogólniaka”.  Nagle ktoś zapukał do drzwi.
-To na pewno oni! Ja otworzę! – krzyknął Dave i pobiegł w stronę  drzwi.
Chłopak otworzył drzwi, lecz przed domem stał ktoś inny niż się spodziewał.  To był kurier.
-Dzień dobry! Ja mam przesyłkę dla pana – powiedział obcy mężczyzna.
-Aha – odpowiedział Dave.
-Proszę podpisać tu, tu i tu – powiedział kurier.
Dave podpisał wszystko, po czym wziął paczkę i zatrzasną drzwi.  Postawił pakunek na stole i zaczął otwierać.
-Brandy zamawiałaś jakiś szampon? – powiedział Dave.
-Tak, tak. Możesz mi podać tę paczkę? - krzyknęła Brandy.
Dave wziął paczkę pod rękę i wdrapał się po schodach na pierwsze piętro. Podał paczkę Brandy i znowu usłyszał pukanie do drzwi, szybko zbiegł po schodach i otworzył drzwi.
-Lars? Co ty tu robisz? – zapytał nieco zdziwiony przybyciem kolegi Dave.
-Ja po mąkę przyszedłem – odpowiedział Lars i wszedł do  domu.
-Jaką znowu mąkę ?– zapytał Dave.
-No na ciasto mąkę – powiedział Lars i wszedł do kuchni w poszukiwaniu produktu. Złapał worek z białym proszkiem do ręki i skierował się w stronę drzwi.
-Lars, to nie jest mąka.
-A co? – zapytał Lars i zaczął się przyglądać produktowi
-To sól.
-Aha – powiedziała Lars i z powrotem poszedł do kuchni poszukać mąki.
-Lars, to też nie jest mąka. To cukier – powiedziała Dave kiedy Lars chciał już wyjść.
-A no to chyba że… - powiedział Lars i tym razem wziął prawidłowy produkt.
Ktoś zapukał do drzwi. Nareszcie przybyli przyjaciele Dave’a!
-Hej. Jak ja dawno was nie widziałem – powiedział Dave.
-Guten morgen – powiedział po niemiecku Nick – I my ciebie stary.
-To jest Lars – przedstawił kolegę Dave. – On właśnie wychodzi, był tu pożyczyć mąkę.
-Cześć Lars – powiedział Marty.
-Chodźcie, przedstawię was mojej dziewczynie – powiedział Dave.
Wszyscy poszli za Dave’em po schodach. Chłopak obejrzał się za siebie, żeby zobaczyć czy szyscy idą.
-Lars! Ty nie! – krzyknął Dave.
-Aha ok – powiedział Lars i poszedł do swojego domu.
Dave najpierw pokazał gościom pokój w którym będę spać, a potem szafę gdzie mogą się rozpakować.
-Masz wielki dom – powiedział David.
W tym momencie przyszła Brandy.
-Chłopaki, to moja dziewczyna Brandy – powiedział Dave. – Bran, to Nick Menza, Marty Friedman i Dave Ellefson.
-Cześć – powiedziała Brandy.

-Hej – odpowiedzieli jej wszyscy.

piątek, 26 lipca 2013

Big City Nights - rozdział 6

Wiem dawno nie pisałam, ale te wszystkie wyjazdy itp. I do tego jeszcze mi się nie chciało ;D Ten rozdział moim zdaniem jest za krótki, ale już chciałam coś dodać, abyście nie pomyśleli, ze umarłam xD Przy następnym już muszę się bardzo postarać, bo normalnie nie wiem co sobie zrobię. Rozdział dedykuję Pauli G za to, że kręcimy film z wakacji i za to, że jutro do nie idę, i za to, ze rozmawiamy codziennie na skype. 
&&&
Brandy siedziała na sofie w salonie i od czasu do czasu przyglądała się swojemu zakupionemu w aptece testowi ciążowemu na którym widniały dwie kreski. Nie mogła w to uwierzyć, z jednej strony cieszyła się, że będzie miała dziecko, ale z drugiej wszystkie obowiązki związane z tym… Nie mieściło jej się to w głowie. Co jak Dave źle zareaguje na tą wiadomość?
Ding Dong! Ktoś zadzwonił do drzwi. Bradny poderwała się z sofy i pobiegła otworzyć drzwi.
-Hej Brandy! – krzyknęła Emma i weszła do mieszkania dziewczyny.
-Cześć! Chcesz może coś do picia? – zapytała Brandy.
-Nie, nie dzięki. Opowiadaj jak tam? Jesteś w ciąży?
-Dwie kreski..
-Jak zareagował Dave? – zapytała zaciekawiona całą tą sprawą Emma.
-Jeszcze nic nie wie – odpowiedziała Brandy.
-Ale dlaczego?
-Jeszcze zastanawiam ja mu to powiedzieć.
-Zadzwoń do niego i powiedz mu abyście się spotkali. Powiedz mu o tym, na pewno to zrozumie i cię nie zostawi. Lepiej mu to powiedz szybciej, bo tym dłużej będziesz to odkładała tym gorzej. Dobra ja muszę iść – powiedziała Emma, wstała i skierowała się ku drzwiom.
-Ok, dzięki i do zobaczenia – powiedziała Brandy i zamknęła drzwi za Emmą.
Brandy usiadła i zastanowiła się nad tym co powiedziała jej Emma. W sumie miała rację, lepiej tego nie odkładać.  Bran podniosła się z kanapy i wzięła telefon, wykręciła numer Dave.
-Halo? Dave?
-Co?! Tak… Która jest godzina? – zapytał zaspanym głosem Dave.
-Jest czternasta, a ty jeszcze śpisz?
-Co? Czternasta? Kurwa jestem spóźniony!
-Możesz do mnie wpaść? Muszę pogadać – powiedziała Brandy.
-Przepraszam cię Bran, ale muszę biec do pracy! – powiedział Dave zakładając skarpetki.
-Dave? Dzisiaj niedziela.
-No właśnie… Zaraz, niedziela?
-Tak niedziela – powiedziała Brandy.
-Aha – powiedział Dave.
-Czyli przyjdziesz do mnie? – zapytała Brandy.
-Tak, tak. Już jadę.
-Dzięki pa.
-Pa, kocham cię – powiedział Dave.
-Ja ciebie też.
Brandy usiadła uśmiechnięta na sofie. Dave zawsze jej poprawiał humor. Włączyła telewizor, leciały Trudne Sprawy. Kobieta oglądała serial z zaciekawieniem i czekała na Dava. 
Bran usłyszała pukanie do drzwi. Poszła otworzyć. Jej oczom ukazał się Dave, który wyglądał jak zwykle, rozczochrane rude włosy, rozciągnięte dżinsy i koszulka z Iron Maiden.
-Cześć Dave. Chcesz coś do picia? Kawy, herbaty? – powiedziała Brandy.
-Nie dzięki, o czym chciałaś pogadać? – zapytał Dave.
-Jestem w ciąży.
-Zdradziłaś mnie?
-Z tobą idioto! – powiedziała Brandy i usiadła na fotelu.
-Co? Ale jak? – pytał zszokowany Dave.
-No wtedy na pierwszej randce.
-Cholera…
-I co teraz? – zapytała Brandy.
-Nie wiem. Może na początek wprowadzisz się do mnie? – zaproponował Dave.
-Ok.
-To pakuj rzeczy.
-Już? – zapytała Brandy.
-Tak, ja czekam w samochodzie – powiedział Dave, pocałował Brandy w policzek i wyszedł z domu.
Bran spakowała do swojej czarnej, nie wielkiej walizki najpotrzebniejsze rzeczy, czyli parę koszulek, dżinsów, dresów, piżamę, szczotkę do zębów itp.  Dziewczyna zniosła walizkę po schodach i weszła do samochodu Dave’a.
Dave mieszkał w dwupiętrowym domku jednorodzinnym całkowicie sam. Było tam wystarczająco dużo miejsca, na Brandy i dziecko, kiedy się urodzi.
-Na razie będziesz spała na moim łóżku, a ja na sofie w salonie – powiedział Dave kiedy weszli do holu.
-Okej. Mogę wsadzić moje rzeczy do tej szafy? – zapytała Brandy spoglądając na dużą, drewnianą szafę w ciemnym kolorze.
-Tak, tak oczywiście – powiedział, Dave, a Brandy zaczęła się rozpakowywać.
***
-James, nie jestem w ciąży. Nie udało nam sie – powiedziała Sindy siadając koło męża.
-Dlaczego? – zapytał James.
-Nie wiem.
-Może spróbujmy jeszcze raz?
-Może pójdę się zbadać. Lepiej zapytać lekarza o co chodzi.
-Kochanie,  często tak jest, że za pierwszym razem się nie udaje – tłumaczył James.
-Nie, ja lepiej pójdę się zbadać – powiedziała Sidny. – Idę umówić się an wizytę.
-Okej, jak chcesz. Może masz racje..

środa, 19 czerwca 2013

Big City Nights - rozdział 5

Rozdział miał być długi, a taki nie jest. Musiałam przedzielić go na dwa rozdziay, bo mi coś nie pasowało. Zapraszam do czytania. Rozdział dedykuję Pauli.
&&&
Sindy usiadła James’owi na kolanach całując go. Założyła mu ręce dokoła szyi.
-Gdzie jest Jake?- zapytała.
-U Susan – odpowiedział James.
-Kochasz mnie? – zapytała Sindy.
-Oczywiście, ty i Jake jesteście całym moim światem.
-To czemu poświęcasz mi tak mało czasu? – zapytała.
-Bo… Pracuję. Jest Jake i więcej obowiązków.
-Chciała bym jeszcze jedno dziecko- powiedziała Sindy całując James’a w usta.
James uśmiechną się i odpowiedział:
-Ja też.
-Takiego małego aniołka.
-Dziewczynkę – zadecydował James. – W sumie jesteśmy jeszcze młodzi, możemy mieć jeszcze jedno dziecko.
Sindy uśmiechnęła się i pociągnęła Jamesa za rękę w stronę sypialni.
***
Nadszedł wreszcie długo wyczekiwany przez Brandy I Dave’a wieczór. Dziewczyna była zdzwiona, gdyż chłopak powiedział jej, aby ubrała się sportowo. Nagle usłyszała dzwonek do drzwi. Otworzyła drzwi i zobaczyła swojego mężczyznę ubranego na sportowo dresy itp. Miał dla niej piękne kwiaty, czerwone jak krew róże.
-Idziemy? – zapytał Dave.
-Jasne – odpowiedziała Brandy.
Szli w blasku księżyca, trzymając się za ręce. Dziewczyna nawet nie wiedziała gdzie idą, ale ufała rudowłosemu.
Doszli do stadniny. Zdziwiła się. Kochała i Dave’a  i konie, ale Dave i konie? Dave na koniu?
-Dave? Czy my będziemy jeździć konno? – zapytała.
Dave jej nie odpowiedział. Podszedł do dwóch koni, jeden siwy, a drugi gniady. Były już osiodłane. Chłopak pomógł Brandy wejść na konia,a potem sam wszedł na drugiego.
-Dave, ty umiesz jeździć konno? – zapytała  Brandy.
-Można tak powiedzieć- mruknął. – Jedziemy?
-Tak, ale gdzie?
-Zobaczysz jak dojedziesz – powiedział Dave i uśmiechnął się.  – Jedź za mną.
Jechali długo przez ciemny las. Nagle Brandy zauważyła coś dziwnego. Podjechała bliżej i zauważyła, że to „coś” to jakaś jakby domek na drzewie.


Dave zszedł z konia i pomógł Brandy zejść z klaczy. Chłopak z za drzewa wyjął koszyk, a potem po drabinie weszli na platformę. Dave wyjął z koszyka świeczki i zapałki. Porozstawiał je i pozapalał. Zrobiło się bardzo romantycznie. Dave wyciągną z koszyka lody i alkohol. Jedli lody, popijając je whisky, gadając i śmiejąc się.
-Dziękuję ci. Jest świetnie – powiedziała Brandy.
-Cieszę się – odpowiedział Dave.
-Ja też – zaśmiała się dziewczyna.
Po jakimś czasie byli już bardzo pijani.
***
-Emma, po czym ty zauważyłaś, że jesteś w ciąży? – zapytała Brandy.
-Kupiłam test ciążowy – odpowiedziała Emma.
-No tak. Jak ja mogłam na to nie wpaść.
-A po co chcesz to sprawdzić?
-No bo wydaje mi się, że jestem w ciąży – powiedziała Brandy.
-Z kim? – zapytała Emma.
-Z Dave’em, a niby z kim?
-Ale znacie się dopiero miesiąc – powiedziała Emma. – A kiedy do tego doszło?
-Na pierwszej  randce….
-CO?!
-Byliśmy pijani.. – tłumaczyła Brandy.
-No trudno. Biegnij do apteki po testy – powiedziała Emma.
Brandy pobiegła do apteki. W aptece spotkała Slash’a.
-Hej Saul – powiedziała Brandy.
-Cześć  - odpowiedziała jej Slash.
-Kiedy wyjeżdżacie?
-No już  niedługo. Za tydzień.
-Aha. No to przyjdziemy was pożegnać – powiedziała Brandy.
-Cieszę się – zaśmiał się Saul. –Dobra spadam, śpieszę się. Cześć.

-Pa.

wtorek, 11 czerwca 2013

Big City Nights - rozdział 4

Rozdział jest niestety bardzo krótki, ale obiecałam Jadze, że dzisiaj dodam więc dodałam (wolałam mieć pewność, że jutro nie zginę xd). No więc ten rozdział jest z tego powodu dedykowany Jadze, ale też Margaret za rozmowy na skype ;) Następnego rozdziału chyba w tym tygodniu nie będzie, bo dużo w nim się będzie działo i pisanie może mi trochę zająć, ale się postaram dodać jak najszybciej. Nie jestem dobra w pisaniu miłosnych scen więc trochę mogło to wyjść dziwnie ;D
&&&
Brandy obudziła się o piątej rano. Obróciła się na drugi bok i chciała zasnąć kiedy Rita i Jake przybiegli do jej sypialni. Dopiero teraz przypomniała sobie, że dzieci nocują u niej.
-Idźcie spać. Jeszcze wcześnie – powiedziała zaspana Brandy.
-Nieee.. Ja chcę do domu! – powiedział Jake.
-No dobra… Zadzwonię do waszych rodziców.
Dzieci poszły umyć zęby, a w tym samym czasie Brandy wykręcała numer mamy Rity. Rodzice maluchów powiedzieli, że niedługo będą. Dzieci zjadły płatki z mlekiem i kiedy skończyły zadzwonił dzwonek do drzwi. Brandy poszła otworzyć.
-Rita, Jake, wasi rodzice już są! – krzyknęła Brandy, a dzieci przybiegły do rodziców.
***
Susan siedziała na fotelu ubrana w białe, dresowe spodnie oraz  koszulkę z AC/DC i oglądała ich koncert w TV. Nagle usłyszała dźwięk swojego telefonu. Odebrała.
-Halo? – powiedziała Susi.
-Tu Dave mówi.
-No wiem – powiedziała Susan.
-Skąd? – zapytał zdziwiony Dave.
-No wyświetliło mi się – powiedziała Susan.
-Aaaa… No ta.. A ja to dzwonię, bo ten ty znasz dobrze tą Brandy, no?
-Tak.
-No, a co ona lubi? Tak jakoś bardzo co lubi? – gadał Dave, który był tak zamyślony, że nie potrafił złożyć dobrze zdania.
-Brady kocha konie i jazdę na nich.
-Acha.. No dobrze. Dzięki, pa.
-Cześć.
Susan wiedziała już co się szykuje, Dave zakochał się w Brandy. To było oczywiste. Tylko dlaczego Dave prosi ją o pomoc? Niedługo to chyba będzie nazywana „Susan od porad”. Susi zaśmiała się ze swoich myśli i poszła dalej oglądać koncert.
Po 15 minutach Susi znowu usłyszała dzwonek telefonu. Wiedziała, że to Dave znowu dzwoni, więc zignorowała telefon. Zaraz  znowu usłyszała utwór zespołu Manowar  „Heart of Steel”, który miała ustawiony jako dzwonek w telefonie. Podeszła do stołu i wzięła z niego telefon. Ku swojemu zdziwieniu zobaczyła, że dzwoni Sindy.
-Sindy? Cos się stało? – zapytała Susi.
-Tak… No, bo wydaje mi się, że James mnie już nie kocha.
-Ale dlaczego?
-Dawno już nie zaprosił mnie do restauracji, do kina czy na spacer, dawno mi nie przyniósł kwiatów czy czekoladek. Przed ślubem było zupełnie inaczej – rozpaczał Sindy.
-Ale nie rozpaczaj z tego powodu. Na pewno cię dalej kocha, ale teraz ma ciebie na co dzień, a jak mieszkaliście osobno to nie byliście cały czas razem.
-Może, masz rację. Dam mu jeszcze parę dni, a potem będę musiała z nim poważnie porozmawiać! – powiedziała stanowczym tonem Sindy .
No i dobrze robisz. Dobra to ja kończę, pa – powiedziała Susan i rozłączyła się.
Susi usiadła w fotelu. Miała nareszcie spokój, nikt do niej nie dzwonił, nikt nie prosił o pomoc. Po pewnym czasie zrobiło jej się szkoda Sindy. Wiedziała, ze powinna zadzwonić do James i mu o tym powiedzieć, aby się bardziej postarał, ale miała już dość pomagania.
Susan po pięciu minutach złamała swoją silną wolę i wykręciła numer James’a w telefonie komórkowym.
-E.. Halo? James? – powiedziała Susan.
-Tak. A stało się coś? – zapytał James.
-No bo wiesz… Sindy uważa, że poświęcasz jej za mało czasu. Postaraj się dla niej – powiedziała Susi . - Zabierz ją na jakąś kolację, czy coś. Ja mogę przypilnować Jake’a – zaproponowała.
-Dzięki ci Susan! Ale jak Sindy mogła tak myśleć? Ja ją zawsze będę kochał.
-Wiem. Postaraj się dla niej – powiedziała Susan.
-Jeszcze raz dzięki i cześć – powiedział James  i rozłączył się.
Susan rzuciła swoją komórkę na fotel i położyła się na sofie pod beżowym kocem, oglądając koncert AC/DC.
***
Sindy była w pracy. James z pomocą Jake’a przygotował obiado-kolację dla żony. Ugotowali rosół z makaronem, na drugie danie spaghetti, na deser lody śmietankowe z polewą malinową.
Potem James zawiózł Jake’a do Susan i Larsa, i czekał na Sindy. Kiedy zobaczył jej auto podjeżdżające pod dom zgasił wszystkie światła i zapalił świece na stole.
Sindy otworzyła drzwi i weszła do domu. Ciemność ją przeraziła, więc od razu zapaliła światło i poszła do jadalni gdzie zastała miłą niespodziankę.
-Zechcesz zjeść ze mną obiad? – powiedział James i zaśmiał się.
-Czemu nie -  powiedziała Sindy i usiadła na krześle.
Sindy nie mogła uwierzyć, że James przygotował dla niej coś tak cudownego. Teraz wiedziała już, że na pewno go kocha i on ją, i że nigdy się nie rozstaną.
-Kocham cię – powiedziała Sindy.
-Ja ciebie też – powiedziała James i pocałował ją.
Dziewczyna poczuła się jak w niebie podczas pocałunku. Trwało to tak z ponad 2 minuty, a potem zaczęło się więcej…

środa, 5 czerwca 2013

Big City Nights - rozdział 3

No dobra, rozdział trzeci jest. Chcę bardzo podziękować Patty (http://all-roads-lead-to-hollywood.blogspot.com/) i Clarissie (http://breath-of-memories.blogspot.com/) za wszystkie rady dotyczące pisania. Więc wielkie dzięki. Ten rozdział jest dla was więc czepiajcie się, bo dzięki temu mi pomagacie i wiem co mam źle. Więc jeszcze raz dziękuję. Aha i ten rozdział jest też dla Jagi, która się zsika jak rozdziału nie dodam więc już dodaję xD

&&&

Wszyscy na imprezie się bardzo uchlali, a szczególnie James i Lars, więc wysłali Dave’a po ich dzieci. To była kolejna rzecz, która świadczyła o zawartości wielu promili alkoholu w ich krwi.  Rudzielec nie był zadowolony z zadania, które dostał, ale mimo wszystko musiał je wykonać, gdyż oba małżeństwa obiecały mu za to po butelce whisky.
-Heej… - powiedział spitym głosem  Dave.
-E… Cześć. Znamy się? – odparła Brandy.
-No tak.. E… Nie… Jednak nie.. Dave jestem.
-Aha. Ja jestem Brandy, Brandy Cook. A po co przyszedłeś?
-Jaaaaa? Dziec… No dzieciaki odebrać…
-Ale czyje?
-No Jamesa i Larsa też… - powiedział Dave.
-Nie wiem czy powinnam ci je dać – powiedziała Brandy.
W ty czasie dzieci podeszły do Brandy i zaczęły się przyglądać Dave’owi.
-Rita, Jake, znacie go? – zapytała Brandy.
-Tak to nasz wujek – powiedziała Rita.
-Jednak nie wydaje mi się, żeby to był ktoś komu można powierzyć opiekę nad dziećmi… - powiedziała Brandy .
-Ja też- powiedziała Rita, a Brandy roześmiała się.
-No weźcie… A Brandy masz tam może kogoś… E… No… Jakąś sympatię? – powiedział Dave.
-Uuuu… Wujek się zakochał – powiedziała Rita.
-Ej, no Rita! – krzykną zirytowany Dave. – Brandy, odpowiedz mi?
-No nie… Masz tu mój numer -  powiedziała dając mu kartkę. – Ale dzieci i tak ci teraz nie oddam. Mają po nie przyjść osobiście rodzice.
-No to do zobaczenia Brandy! Pa dzieciak.. – powiedział Dave i poszedł na piechotę do swojego domu, który znajdował się niedaleko.
Dave wszedł do domu zrobił sobie herbatę i usiadł przed kominkiem. Myślał o pięknej Brandy i o tym kiedy do niej zadzwonić, gdzie się spotkać. Myślał na restauracją, parkiem, a może nad zaproszeniem jej do siebie? Dave sam nie wiedział gdyż nie znał jej za dobrze. Nagle zadzwonił jego telefon. Dave poderwał się z kanapy i strącił ze stołu biały wazon w niebieskie wzorki, w którym stały żółte tulipany. Woda się rozlała, a porcelana popękała.
-Cholera… To już trzeci wazon w tym tygodniu. – powiedział sam do siebie.
W tym momencie telefon przestał dzwonić. Podszedł do przedpokoju gdzie leżał jego telefon. Zobaczył, że ma 2 nieodebrane połączenia do Susan i cztery od Sindy. Przypomniał sobie, że zapomniał powiedzieć rodzicom Rity i Jake’a, że nie mógł odebrać dzieci.
-Haloo? – Dave odebrał kiedy Susan dzwoniła po raz trzeci.
-DAVE!!! COŚ SIĘ STAŁO? CZEMU NIE ODPROWADZIŁEŚ RITY DO DOMU? – krzyknęła do słuchawki mocno zdenerwowana Susi.
-Sorry.. Zapomniałem zadzwonić. Brandy nie pozwoliła mi zabrać dzieci – powiedziała Dave.
-Czemu?
-Brandy jest cudna… - powiedział rozmarzony Dave.
-I dlatego ci nie pozwoliła odebrać dzieci? – powiedziała zdziwiona Susna.
-Tak… To znaczy… E… No nie.
-Czyli czemu?
-Bo byłem pijany – powiedział Dave i roześmiał się.
-No i chyba dalej jesteś.
-Susi, możesz zadzwonić jeszcze do Jamesa i Sindy, że ich syn jest jeszcze u Brandy? Bo ja jestem zajęty i nie mogę.
-No okey. Ale co takiego robisz, że nie możesz zadzwonić?
-Myślę jak by tu poderwać Brany – powiedział rozmarzony Dave.
-Eh… Cały ty. To to cześć.
-Cześć.
Dave uznał, że ta rozmowa go zmęczyła. Położył się do łóżka, przykrył kocem i włączył telewizor.  Skakał po kanałach, bo prawie nic fajnego nie leciało w telewizji. Potem zasnął przy włączonym telewizorze.
***
-Wiesz, że Dave się w tobie buja? – powiedział Rita.
-No to widać – zaśmiała się Brandy.
-Kiedy przyjadą nasi rodzice? – zapytał Jake.
-Nie wiem, ale sądzę, że nie dzisiaj. Chodźcie, położę was do łózek, a raczej śpiworów. Pewnie jesteście zmęczeni. Dzieci w waszym wieku śpią o tej porze.
-Ale rodzice po nas przyjadą? –zapytała Rita.
-Na pewno, ale teraz chyba są zmęczeni. Mówili mi, że może tak być, iż po was przyjadą rano.
Dzieci umyły zęby i weszły do śpiworów.  Brandy przyniosła im po szklance gorącego kakao i zaczęła opowiadać bajkę. W bajce, była księżniczka uwięziona w wieży przez okrutnego trolla.  Dziewczyna biała na imię Brany i miała bardzo długie rude włosy. Każdego dnia przyjeżdżało wiele rycerzy i książąt na swoich rumakach, ale wszystkich pozbywał się troll. Pewnego dnia przyjechał nietypowy książe. Miał długie jasno rude włosy, jak księżniczka. Zabił trolla i uratował księżniczkę. Ożenili się i mieli trójkę dzieci.
Kiedy Brandy skończyła dzieci już spały. Nagle usłyszała dźwięk sms’a.
„Cześć. Masz czas w piątek o 19? Jeśli tak to przyjdę do Ciebie. Twój Dave.”

Brandy wiedziała, że już go kocha i nie mogła się doczekać kiedy opowie o tym wszystkim swojej przyjaciółce, Susan. Zakochana dziewczyna usiadła na kanapie i włączyła jakiś film. Niedługo potem zasnęła.

poniedziałek, 3 czerwca 2013

Big City Nights - rozdział 2

To już drugi rozdział. Cieszę się, bo już mam trochę wejść na bloga. Jeśli opowiadanie się podoba lub nie podoba to proszę o komki :P Zaraz zrobię ankietę na temat kogo wstawić do opowiadania jak Michelle, Axl i Slash wyjadą. Pewnie jak będziecie to czytać to ankieta będzie już zrobiona. Zapraszam na mojego aska http://ask.fm/Slashka666  Ten rozdział dedykuję mojej przyjaciółce z Niemczech. Aha i za błedy itp. przepraszam gdyż mam kontuzję i dość trudno się pisze na klawiaturze.

&&&
-Słyszałeś, coś o tym, że Kirk zaprasza wszystkich do swojego mieszkania dzisiaj? –powiedziała Susan smażąc naleśniki.
-No.. Chyba tak – powiedział Lars. –A z czym naleśniki?
-Zależy co mamy w lodówce. Może z nutellą lub dżemem. Co wolisz? – powiedziała Susan zrzucając patelni ostatniego naleśnika.
-Mamusiu, ja chcę z nutelką!-krzyknęła Rita, która siedziała na podłodze i rysowała.
-Ja też chcę z nutellą!- krzynką Lars i podskoczył, a mała Rita się zaśmiała.
-Rita, dzisiaj wieczorem pójdziesz do mojej koleżanki, bo my idziemy na imprezę do Kirk’a – powiedziała Susi
-No dobźe. Ale po imprezie do mnie przyjdziecie – powiedziała Rita. – Nie chcę nocować tam.
-No dobrze przyjedziemy po ciebie kiedy impreza się skończy.
Chwilę później Susan wyszła z domu i poszła do koleżanki omówić kiedy przywiązą Ritę i kiedy po nią przyjadą. 
-Susan! Dawno cię nie widziałam! Nie myślałam, że przyjdziesz – powiedziała koleżanka Susi.
-No jakoś tak wpadłam. A co tam u ciebie Brandy? – zapytała Susi.
-Dobrze, chociaż nie dawno zerwałam z chłopakiem- powiedziała Brandy.
-Ah… A tak w ogóle to Ritę przywieziemy około 18 i wrócimy po nią około 24 lub 1.
-A nie lepiej, aby u mnie przenocowała.
-No nie wiem. Rita nie za bardzo chce.
-No ok.
-Dobra spadam, bo z Michelle idziemy kupić sukienki na imprezę. Emma ma podobno coś ważnego do ogłoszenia, a kiedy ktoś ogłasza coś ważnego to chyba trzeba świetnie wyglądać.- powiedziała Susan i wybuchła śmiechem.
Michelle i Susan były już w sklepie. Wybrały ponad dziesięć sukienek i poszły do przymierzalni.  Susan wybrała czarną sukienkę, do niej biały pasek, skórzaną torebkę i białe buty na wysokiej koturnie, a Michelle  jasno żółtą sukienkę i czarne buty na obcasie. Zapłaciły i wyszły ze sklepu.
-Wiesz co Susi? – powiedziała Michelle. –Dostałam wspaniałą propozycję pracy. Mogę zagrać główną rolę w filmie na podstawie bardzo popularnej książki.
-No to wspaniale. Na co czekasz? Taka okazja może się już nigdy nie powtórzyć, a zarobisz wiele i może staniesz się bardziej znana! – powiedziała Susan.
-No tak. Tylko, że film nagrywają w Norwegii – powiedziała Michelle. – Musiała bym, tam wyjechać na trzy lata. Nie wiem jak zareaguje na to Axl.
-Porozmawiaj z nim. Może pojedzie z tobą?
-No tak, ale co z jego zespołem? Nie wiem czy będzie chciał zrobić przerwę od grania na trzy lata.
-Na pewno coś wymyślicie! Ja muszę już iść szykować się na imprezę, bo już niedługo się zaczyna.
-Masz rację. Pa –powiedziała Michelle.
-Cześć! – powiedziała Susan i pobiegła po auto.
Michelle wróciła do domu, lecz nikogo w nim nie było. Zaczęła się zastanawiać gdzie też Axl może być. Postanowiła zadzwonić do Kate i zapytać się czy Axl nie jest u niej i Slash’a.
-Hejka Kate! Czy Axl jes…… - powiedziała Michelle, ale Kate jej przerwała.
-Saul ze mną zerwał – powiedziała Kate. Po jej głosie dało się wyczuć, że nie jest smutna, ale Michelle wolała jej o to nie pytać.
-Co?! Ale jak to?
-Nie wiem… Po prostu powiedział, że nie możemy już być razem  i wyprowadził się z domu.
-Czyli nie będziesz dzisiaj u Kirka?
-Będę, oczywiście, że będę – powiedziała Kate. Michelle to bardzo zdziwiło, jej przyjaciółka idzie na imprezę w ten sam dzień co zerwała z chłopakiem.
-Czyli nie jesteś za bardzo smutna?
-Nie.
-No ok. Nie wiesz może gdzie jest Axl? – zapytała Michelle.
-Nie. Rano u mnie był, ale teraz nie wiem.
-Dobra. To do zobaczenia.
-Pa
Michelle usiadła na sofie w salonie i zaczęła rozmyślać. Nie wiedziała kiedy i jak ma zamiar powiedzieć Axl’owi, że wyjeżdża na trzy lata.
Potem zdała sobie sprawę, że myśląc nad tym tylko traci czas i najlepiej powiedzieć mu to na imprezie przy wszystkich.
***
-James, opiekunka Jake powiedziała, że nie może dzisiaj przyjść. Gdzie my znajdziemy kogoś kto się nim zajmie w 30 min? – powiedziała zdenerwowana Sindy.
-Może zadzwonię do Susi. Przecież ma tą koleżankę co się dziećmi opiekuje – zaproponował James.
-Ok. To dzwoń – powiedziała Sindy. – Aha i jeszcze zapytaj się czy Jake może zostać na noc.
Sindy założyła na siebie dżinsową sukienkę i czarne buty.
-Mam adres tej znajomej Susan. Zgodziła się.
-Świetnie!
***
Na imprezie wszyscy się świetnie bawili.
-Muszę wam coś ogłosić! – krzyknęła Emma, ale nikt jej nie usłyszał.
Wdrapała się na komodę i zaczęła krzyczeć jak najgłośniej umiała. Wtedy dopiero przyjaciele zwrócili na nią uwagę.
-Więc chcę wam coś ogłosić! – krzyknęła Emma.
-To ogłaszaj! – krzyknął Dave.
-Cicho! – powiedziała Emma.
-Jesteśmy cicho – powiedział Dave.
-Może go ktoś uspokoić?
-No dobra. Będę siedział cicho.
-No więc jestem w ciąży z Kirk’iem.
Wszyscy zaczęli się cieszyć.
-Tak mi się wydawało, że to o to chodzi – powiedziała Kate.
-No dobra, a teraz ja mam coś ważnego do powiedzenia – powiedziała Michelle.
-No to mów! – krzykną Dave.
-Kur… Dave! Ty zawsze musisz być taki jak…
-Dave? – dokończyła Kate.
-Dokładnie! - powiedziała Michelle i wszyscy się zaśmiali.
-Dostałam świetną rolę w filmie na podstawie bardzo znanej książki! – krzyknęła Michelle.
-To świetnie- powiedziała Sindy.
-No, ale jest jeden problem. Film nagrywają w Norwegii i muszę pojechać tam na trzy lata.
-No to mamy problem… - powiedziała Axl. – Chociaż może pojechał bym z tobą i zabrał bym Slash’a i cały zespół z nami. Ty byś nagrywała film, a my byśmy zrobili trasę koncertową po Europie. Slash? Zgadzasz się?
-Spoko.
-No to mamy załatwione – ucieszył się Axl.
-Dość tych pogaduszek! Musimy świętować z dwóch powodów – powiedziała Sindy i od razu zaczęli się dalej bawić przy muzyce

poniedziałek, 27 maja 2013

Big City Nights - rozdział 1

Hejka! Jest to mój pierwszy rozdział, więc mam nadzieję, że się spodoba. 
Chcę go zadedykować Patty (http://all-roads-lead-to-hollywood.blogspot.com/), Jagodzie (http://xhero-of-the-dayx.blogspot.com/), Kirci i to chyba tyle. Zapraszam do komentowania ;)


Była 3 w nocy. Sindy obudziła się, po złym śnie.  Obróciła się na drugi bok i nagle zauważyła, że jej męża, Jamesa nie ma w łóżku. Od razu wstała i zaczęła rozglądać się. Zobaczyła, że ktoś stoi na balkonie.
-James?-powiedziała otwierając drzwi  balkonowe. –Czemu nie śpisz?
-Nie mogę spać, a ty czemu nie śpisz?
-Ja też spać nie mogę- nagle odczuła zimno. – Chłodno tu trochę, idę bo bluzę
Sindy wzięła swoją granatową bluzę i wyszła ponownie na balkon.
-Jaki piękny widok. Wielkie miasto nocą- powiedziała uśmiechając się. –Kto tam idzie?
-Nie wiem. Zaraz, zaraz ten żul wygląda jak Lars –powiedział ze zdziwieniem  James
Gapili się przez chwilę na tego człowieka, aż w końcu znikł im z oczu. Kiedy mieli już kłaść się spać, usłyszeli dzwonek do drzwi.
-Cholera.. Kogo przyniosło do nas w środku nocy?! – powiedział zdenerwowany James
-Może Lars’a? – powiedziała Sindy i wybuchła śmiechem.
James otworzył drzwi  i zobaczył Larsa.
-Czy te koty stoją na deszczu? Bo chyba jeśli gwiazdy spadną to je zabrać trzeba, żeby się ciastka nie zepsuły- powiedział Lars wchodząc do mieszkania Hetfield’ów .
-Eh.. Lars dobrze się czujesz? –zapytał patrząc z niepokojem na przyjaciela, który skakał bawiąc się w najlepsze po czerwonej sofie w salonie.
-Jak najlepiej, ale zbierz to mleko bo ci będzie kwiatkami pachniało.
-Co? Jakie mleko?!
James usłyszał, że ktoś idzie w ich stronę.
-Chłopaki! Bądźcie ciszej! Zaraz obudzicie Jake’a! – krzyknęła Sindy.
-Jak będziesz tak krzyczeć to Jake na pewno się obudzi! –krzykną James. – a poza tym mam tu ważniejszą sprawę! Jakbyś nie widziała pijany Lars rozlewa nam sok w kuchni.
-Lars?! Co ty do cholery robisz? – krzyknęła Sindy. –Potrzebujesz lekarza?
-On sobie poradzi, ale chyba trzeba go odwieść do domu. –powiedział James. –zadzwoń do Susan i powiedz, że Lars jest u nas.
W tej chwili Lars rozbijając kolejną szklankę upadł na podłogę z wielkim hukiem, a potem z powrotem wstał i usiadł na kanapie. Położył nogi na stole zbijając przy tym wazon. Teraz hałas był zza wielki, Jake obudził się.
-Co się dzieje? –zapytał dość wystraszony Jake. – Co się stało wujkowi?
-Nie martw się o niego Jake. Lars pewnie jest pijany – odpowiedział James synowi.
Kiedy nikt nie widział Lars wyszedł z mieszkania i zszedł po schodach na sam dół i wybiegł z budynku.
-Lars Susan zaraz po ciebie…. Lars gdzie ty jesteś? James widziałeś Larsa? – zapytała zdziwiona Sindy.
-Niee. Lars gdzie ty jesteś? Cholera… Musiał gdzieś wyjść. Sindy zadzwoń do Susan, może poszedł do domu?
-Miejmy nadzieję –powiedziała Sindy.
-Ja idę go szukać. Jeśli będziesz coś wiedziała to dzwon-powiedział James zakładając na siebie szarą kurtę, dżinsy i czarne, stare buty.
James wyszedł z wieżowca i zaczął się rozglądać, lecz nigdzie nie widział Lars’a. Nagle zauważył jakąś postać miał nadziejeę, że to jego przyjaciel. Podbiegł do postaci.
-Dave? – powiedział ze zdziwieniem James. Myślał, że wreszcie znalazł Lars’a. –Co ty robisz na ulicy o tej porze?
-A ty?
-Ja spytałem pierwsze, ale jeśli chcesz wiedzieć to szukam Lars’a. Gdzieś zaginą po alkoholu, jak to Lars.
-Ja też poszedłem go poszukać! Susan do mnie dzwoniła z prośbą o pomoc – powiedział Dave.
-Czyli nie ma go w domu?
-No nie.
Dave i James szukali go dość długo i postanowili poprosić o pomoc Kirk’a, Axl’a i Saul’a. Kiedy się spotkali postanowili się rozdzielić i każdy poszedł gdzie indziej.
-Lars? Lars gdzie jesteś? –krzyczał cały czas Slash.
-Tu jestem! –krzyknął ktoś w oddali.
-Lars?
-No a kto?
-Jak się cieszę. Chodź, niedaleko jest dom Sindy i James’a –powiedział Slash
Po nie całych 5 minutach już wszyscy wiedzieli, że Lars się odnalazł i mogli spokojnie spać.
                                                       ******************************
-Jutro może urządzimy imprezę i im o tym powiemy –powiedział Kirk.
-Ciekawe jak to przyjmą- powiedziała Emma.
-No, ciekawe, ale prędzej czy później i tak się dowiedzą. Pewnie już zaczeli coś podejrzewać.
-Raczej tak – odpowiedziała Emma – Dobranoc.

-Dobranoc.

czwartek, 23 maja 2013

Początek!

No więc tak na początek to jestem Ania. Będę pisać na tym blogu opowiadania. Pierwszy rozdział pierwszego opowiadania dodam pewnie w następnym tygodniu, a bohaterów pewnie już zaraz. To tyle co chcę napisać w tym poście, więc nie będę was męczyć... Paa